czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 3

Jev siedział w sali tortur i bawił się swoją ofiarą. Młodą kobietą której próbował wyrwać i potępić duszę. Kobieta krzyczała w niebo głosy. Jev walnął ją z całej siły w policzek. Kobieta umilkła.
- Przestań się drzeć bo będzie bardziej bolało - warknął. Kobieta zaczęła się szamotać.
- Puść mnie!!!! - wrzeszczała. Jev wziął jakąś chustę i zakneblował usta ofierze. Podszedł bliżej niej i wyjął nóż. Ofiara zamilkła i patrzyła na niego z przestrachem.
- Mówiłem Ci już żebyś przymknęła buzię. Nie posłuchałaś więc cierp! - powiedział lodowato.
- Chyba mnie nie zabijesz?! Obiecałeś! - krzyczała. Jev podszedł bliżej i wbił nóż w pierś kobiety. Rozległ się wrzask. Jev wyciągnął pistolet i przyłożył do skroni ofiary. Rozległ się huk. Z głowy ofiary zaczęła lać się krew. Jev wrzucił ciało w ogień i wyszedł. Wychodząc Jev wpadł na swojego brata Caspiana.
- Siema Jev
- Smiea Cas
- A ty skąd wracasz?
- Z sali tortur. Kurcze!. Nie udało mi się potępić żadnej duszy :(
- Hmm........................ Mam informację z pewnego źródła
- Jakie?
- Masz szansę potępić duszę królewską i na dodatek wampirzą
- Mmm................... A niby kogo?
- Do rodziny królewskiej przyjeżdżają goście z Japonii. Królowa wampirów z Japonii ma pozostawić swojego syna i jego kolegów u tej rodziny królewskiej. Wiesz jakiej.
- Aha
- Masz do wyboru pięć liter. U , R , R , K , A.
- Wybieram R
- 1 czy 2?
- 2
- Masz potępić duszę Ruki'ego. Syna Jaomi królowej wampirów z Japonii. Ruki jest najmłodszy ale też dość sprytny.
- Cas ja nie dam rady :(
- Jev nie masz wyboru
- Jaco jeszcze zostali?
- Kai , Reita , Aoi i Uruha
-  Nie no ten ostatni ma ksywkę :D
- Oni są z Japonii
- No wiem
- Zadam pytanie. Kogo chcesz w takim razie potępić ?
- Ruki'ego
- Dobry wybór - powiedział tajemniczo Caspian. Jev zastanawiał się kim jest ten Ruki ale tak dokładniej. Dowiedział się że jest synem Jaomi. " Wow nie no wiele mi to mówi. Jednak jeśli tego nie zrobię to ojciec ześle mnie do świata ludzi albo upadłych" - rozmyślał Jev. Szli w stronę sali z aktami. Weszli i zaczęli grzebać w aktach wampirów i upadłych . Jev znalazł akta Ruki'ego. Dowiedział się bardzo ciekawej rzeczy. Rzecz ta dotyczyła Naomi i Sayu.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 2

Do sali wszedł strażnik z piątką upadłych.
- Jane! Candy ich przysłała - oznajmił oschle. Kobieta stałą naprzeciw nich. Za nią stał upadłe. Wzrok jednej z nich zatrzymał się na Andym. Kiedy Jane chciała już coś powiedzieć ona odezwała się pierwsza.
- Jane! Co oni ty robią?! - krzyknęła. Jane ją uspokoiła.
- Izabel uspokój się. Jaomi ma przyjechać ze swoim synem i jego kolegami. Chciałam dać im strażników. W końcu wam mówiłam że Jaomi jest przedstawicielką japońskiej rodziny królewskiej tak samo jak jej syn i i jego koledzy. Jako że mam w waszym świecie znajomość więc postanowiłam ją o to poprosić. Jest tylko jeszcze jedna sprawa do załatwienia.
- Jaka?
- Chcę dać waszym córką opiekunów którzy zadbają o ich talenty jak i o ich bezpieczeństwo. Mam w pewnym sensie namyśli ich - wskazała ruchem głowy na piętkę upadłych strażników - Muszę mieć tylko waszą zgodę
- Masz naszą zgodę Jane! - krzyknęły chórkiem dziewczyny. Na imię miały Naomi , Angeline  ,Jennifer , Casandra i Izabel. Jane zwróciła się teraz do strażnika.
- Straż! Zawołaj Carolyn , Sayu , Jenny , Alexis i Angeliq - powiedziała Jane. Strażnik skinął głową i wyszedł. Jane podeszła od strażników i  zaczęła z nimi rozmawiać. Naomi podeszła do Izabel.
- Ej co cię ugryzło?
- Wiesz kim jest ten mężczyzna na czele?
- no...................nie wiem
- On jest tak naprawdę ojcem Carolyn
- Znasz go?! o.o
- Tak - skończyła bo do sali wszedł strażnik z ich córkami. Było to pięć nastolatek. Mogłoby się wydawać że są to zwykłe nastolatki lecz były one córkami upadłych. Każda posiadała inny talent lecz z nich wszystkich najbardziej wyjątkowa była Carolyn.
- Jane wołałaś nas - spytała się nieco zdziwiona Alexis.
- Tak bo mam wam coś do powiedzenia. Mianowicie to że chce wam dać opiekunów którzy będą dbali o wasze talenty a zarazem będą waszymi strażnikami ale muszę wiedzieć czy się zgadzacie - poinformowała je Jane. Nastolatki wymieniły po sobie spojrzenia i zwróciły się do Jane.
- Zgoda! - krzyknęły chórkiem. Jane mówiła im kto jest ich opiekunem i jaki ma talent. Kiedy doszła do Sayu i powiedziała jej kto jest jej opiekunem ta aż podskoczyła.
- Aha..............Spoko tylko Jane - Spytała niepewnie Sayu - On jest taki jak reszta? - kiedy skończyła strażnicy zaczęli się śmiać. Pierwszy odezwał się Jake.
- Jeśli myślisz że on jest tak litościwy jak my to się głęboko mylisz. Andy nie zna litości no chyba że ruszy go sumienie - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem. Sayu patrzyła na niego zdziwiona.
- Przynajmniej będę czułą się bezpiecznie - powiedziała a jej przyjaciółki zaczęły się śmiać.

- Ha ha ha wiecie bardzo śmieszne

- Oj Sayu n ie wściekaj się od razu - nalegała Jenny.  Po chwili wszystkie wybuchnęły śmiechem. Naomi zagadnęła Izabel.
- Czemu jej tego nie powiesz?
- Chcę żeby byłą bezpieczna
- Chcesz ochronić ją kłamstwem?
- Powiem jej to w odpowiedniej chwili
- Izabel ona ci może nie zaufać
- Wiem że robię największy błąd mojego życia ale jemu powiem pierwszemu
- Dobrze robisz - zakończyła Naomi

Rozdział 1

W świcie upadłych wszyscy gadali tylko o jednym. Szczególnie na dworze królewskim. W sali tronowej zebrały się rodziny upadłych o czystej szlacheckiej krwi. Na tronie siedziała młoda kobieta. Na imię jej było Candy i była królową świata upadłych. Wyraz jej twarzy pokazywał że jest zdecydowana i gotowa postawić na swoim. Jednak goście się z nią nie zgadzali. W końcu Candy zabrała głos.
- Proszę o spokój! - krzyknęła. W sali zapadła głucha cisza. - Dziękuję. Posłuchajcie mnie uważnie. - zaczęła swym melodyjnym głosem. Brzmiała w nim nutka ciepła ale i zdecydowania - Wiem co robię. Mam w świecie ludzi gdzie ludzie żyją razem z wampirami i zmiennokształtnymi pewną zaprzyjaźnioną rodzinę królewską . Ta rodzina poprosiła mnie żebym dała jej strażników. Pomyślałam o naszych najlepszych strażnikach. - kiedy skończyła odezwał się ktoś z tłumu.
- Candy! Rozumiem że chcesz dać im strażników ale żeby od razu naszych najlepszych?
-Jack proszę wiem co robię - powiedziała zrezygnowana Candy. - Straż! przyprowadźcie do mnie Andy'iego. Wiecie gdzie go szukać - poleciła strażnikom. Strażnicy skinęli głowami i wyszli. Tłum spojrzał na Candy.
-Candy jesteś pewna że to dobra decyzja?
- Tak Izajaszu. Podjęłam właściwą decyzję -  kiedy skończyła do sali wszedł wysoki mężczyzna ubrany cały na czarno. wyraz jego twarzy wskazywał że jest bezlitosny i niebezpieczny. Wszyscy spojrzeli na niego wystraszeni.
- Witaj Andy - powitała go ciepło Candy.
- Witaj Candy
- Andy mam dla Ciebie i twoich towarzyszy propozycję.
- Aha. A jaką?
- Jak wiesz w świecie ludzi , ludzie żyją z wampirami  i zmiennokształtnymi niczego nie podejrzewając.

- No wiem
- Więc mam tam zaprzyjaźnioną rodzinę królewską. Są wampirami. Moja znajoma która jest jedną z nich poprosiła żebym dała jej jakiś strażników. Pomyślałam o was że wy sprawdzicie się w tej roli najlepiej. Na dworze mieszka jeszcze pięć naszych upadłych anielic z córkami - poinformowała go Candy. Andy potrząsnął głową że wszytko rozumie.
- Spoko mogę przyjąć propozycję
- Bardzo mnie ot cieszy ale to nie wszystko. Właśnie ta znajoma prosiła żeby strażnicy mogli pomóc tym córką w doskonaleniu ich zdolności. Jedna z nich jest bardzo wyjątkowa.
- Dlaczego?
- Jedna z tych córek potrafi uzdrawiać , panować nad żywiołami i tworzyć iluzje. Tak więc zgadzasz się?
- Zgadzam. - powiedział Andy. Pożegnał się z Candy i wyszedł. Dowiedział się jednego. Jedna z córek upadłych jest wyjątkowa i Candy nie powiedziała mu wszystkiego.